Małpa i szczury
To dzisiaj będzie tak recenzyjnie, trochę refleksyjnie i na szybko ;) Zdecydowanie mogłabym napisać na poniższy temat stustronicowy esej i poniekąd mnie to czeka (dowiecie się szerzej o co chodzi pod koniec posta), a tym czasem:
- Guess Who.
Premiera dokumentu Banksy’ego miała miejsce niemal rok temu. Dlaczego pojawił się w polskich kinach tak późno – nie wiem, ale uznałam, że skoro już się pojawił, warto zachęcić Was do pójścia do kina, albo - w ostateczności - ściągnięcia filmu.
Dla ciekawskich – nie, film nie ujawnia twarzy Banksy’ego, ale możecie czytać dalej. Exit Through the Gift Shop jest może nie tyle dokumentem, co podobno historią częściowo opartą na faktach, jeszcze bardziej intrygującą zainteresowanego street artem widza. Przez to mam wrażenie, że Banksy zagrał na nosie i wystawia do wszystkich język. Niestety to tylko wrażenie, bo ile nie wpatrywałabym się w postać w kapturze, zawsze przemawia do mnie jakaś tajemnicza czarna dziura, niezwykle irytująca swoją niekonkretnością.
Główną postacią filmu jest niejaki Thierry Guetta, pucołowaty Francuz w kapeluszu, który nie rusza się nigdzie bez kamery. Pewnego dnia zaczyna filmować pracującego Invadera i tak zaczyna się zajawka street artem. Jego dokumentacja zawiera już coraz więcej znanych ksywek, aż w końcu – no tak – wszystkie drogi prowadzą do Banksy’ego. Nietypowo ten zgadza się na filmowanie akcji, ba, po jakimś czasie sam proponuje kompanowi działalność w tym kierunku. I tak mały Thierry staje się „wielkim” Mr. Brainwashem. Brzmi śmiesznie niczym akcent bohatera.
Teraz najważniejsze pytanie – o co tu chodzi? Moim zdaniem to nic innego jak zwrócenie uwagi na marne kopie prac legend, zainteresowanie mediami, a co za tym idzie komercjalizację street artu i, w końcu, pojawienie się kolekcjonerów tego rodzaju sztuki. Street art, STREET art, STREET ART! Być może to manifest, choć osobiście – muszę przyznać – nie pogardziłabym Banksym w pokoju.
Samemu writerowi w kwestii finansowej i prawnej powodzi się nieźle, władze Londynu uznają jego murale za cenne dla miasta, a prace kupują bogacze bez wyobraźni. Właśnie, powoli odbiorcami prac stają się nieodpowiedni do tego ludzie, a same dzieła – popkulturą, jak w przypadku Brainwasha. Gazety trąbią o ujawnionej tożsamości Bansky’ego. Nie wiadomo, czy to prawda, ale na ulicy nie jest on już prawie żadnym autorytetem, zawsze z resztą uważany za drugorzędnego, którego po prostu ktoś zauważył. Ale jakby nie było – zrobił film. Film, który z drugiej strony prowokuje do kupienia puszki farby i zrobienia nią czegoś właściwego. Mówię to na podstawie powierzchownych wrażeń moich znajomych po seansie. Ogólne „Łał, tak to jest fajne. Chodźmy wydrukować wlepki, kupić spray’e”.
W końcu każdy chce zostać zauważony. Na Nowym Świecie w Warszawie jest wymalowany biało-czarny kot. Nie zliczę ile już widziałam z nim zdjęć. Dlaczego? Bo jest fajny, wygląda jak prawdziwy, zwraca uwagę. Tego typu sztuki dookoła zbyt wiele nie ma. Na tyłach Nowego Świata śpią wielkie na całą ścianę kamienicy susły, a oprócz tego tylko kilka toy’ów na blokach wokół. Jestem pewna, że czytając to i będąc warszawiakiem zastanawiasz się „gdzie do diabła są te wielkie susły?”.
Wracając do filmu, sam twórca jest co do niego bardzo krytyczny. Nie zamierza rozwijać kariery reżyserskiej, nic w tym kierunku. Także – jaki film by nie był – myślę, że warto obejrzeć jedyne dziecko Banksy’ego z tego gatunku.
Mam wrażenie, że pomimo całej sympatii do kierunku sztuki jakim jest street art i do samej osoby Banksy’ego ten post jest niesamowicie przygnębiający. No cóż, niech tymczasowo taki zostanie, ale o samym street arcie napiszę coś jeszcze na pewno, bo jakby nie było, jest to temat mojej pracy maturalnej ;)
Ale mamy piątek!, więc lecę w miasto, na słuchawki wrzucam jakiś energiczny kawałek
I TU NASTĘPUJE EDIT:
KONIEC EDITa
i pewnie jeszcze w ten łikend się odezwę... Hm, jak tam u Was z kasą? Macie ochotę na koszulki albo bluzy? Bo ja w sumie tak i być może to właśnie nowym projektom poświęcę najbliższy post. To co? ;>
I TU NASTĘPUJE EDIT:
KONIEC EDITa
i pewnie jeszcze w ten łikend się odezwę... Hm, jak tam u Was z kasą? Macie ochotę na koszulki albo bluzy? Bo ja w sumie tak i być może to właśnie nowym projektom poświęcę najbliższy post. To co? ;>
Pytaliście mnie o zdjęcia outfitów, stylizacji, coś w ten deseń. Oczywiście jakieś moje zdjęcia będą się tu pojawiać, np. z eventów, ale jako-takiej działalności szafiarskiej nie zamierzam prowadzić. Ewentualnie projekty ubrań coś co uszyję sama, jeżeli mi się do zdarzy, bo ostatnio jakoś niechętnie patrzę w stronę maszyny.
Post opatrzyłam zdjęciami szablonowych murali i kilkoma innymi pracami Banksy'ego. Wiem, że niespecjalnie grają z postem, że powinnam raczej umieścić kilka kadrów z filmów czy hoiwieco... Ale niech już tak zostanie, muszę wyprasować koszulę.
4 komentarze:
Świetny post :D
koszulki -si, bluzy - si, wsjo - si. Na pewno znajdzie się wielu chętnych. Temat pracy maturalnej zajebisty. I ja również zastanawiałam się gdzie są susły, teraz już mniej więcej wiem, ale jeszcze nigdy nie widziałam ich na żywo (;
wiem, że Banksy geniuszem nie jest ale jakoś tak lubię go *jego prace w sumie bardziej* i gdy zobaczyłam ulotkę filmu w listopadowej EMMApak - banan na twarzy od razu się pojawił :)
Mam do ciebie pytanie Paula. Skoro piszesz pracę maturalną na temat street-artu, to o jakim profilu jest Twoje liceum? Plastyk, tak?
Post a Comment
thanks for comments!